Klub
Karta historii: Paryż kontra Garbarnia cz 2
W dzisiejszym artykule z serii #KartaHistorii druga część historii o meczu Garbarni z Red Star Football Club Paris, jednym z najmocniejszych wówczas klubem z Paryża. W 1932 roku goście odwiedzili Polskę w ramach międzynarodowego tournée i rozegrali mecz sparingowy ze świeżo upieczonym Mistrzem Polski – Garbarnią Kraków.
Poprzednia część: Karta historii: Paryż kontra Garbarnia cz.1
To było tournée, którym żyła cała sportowa Polska… Chciałbym tak napisać, ale byłoby to lekkiej wagi nadużycie. Dlaczego tylko „lekkiej”? Cóż, na przełomie czerwca i lipca roku 1932 nic nie mogło równać się popularnością z lekkoatletyką. Wszystkie gazety sportowe i nie tylko, informowały na swoich pierwszych stronach o przygotowaniach reprezentacji olimpijskiej do długiej podróży transatlantykiem „Pułaski” do Nowego Jorku. Celem tej eskapady były igrzyska olimpijskie mające rozpocząć się 14 lipca w Los Angeles. Każdy obywatel II Rzeczpospolitej, może poza mieszkańcami bagnistego Polesia, wiedział kto to jest Kusociński, Walasiewicz, Jadwiga Wajsówna czy Zygmunt Heljasz.
W tej sytuacji wizyta w Polsce znanego paryskiego zespołu piłkarskiego Red Star Paris zeszła na drugi plan. Chociaż żeby nie przesadzać w drugą stronę. Nie znam gazety z tamtego okresu która by nie zamieszczała relacji z kolejnych meczów Francuzów. A objechali pół piłkarskiej Polski. Przed chwilą napisałem „Francuzów”… Jednak pod tym względem sytuacja była trochę bardziej skomplikowana. Trzonem drużyny byli oczywiście ligowcy. W dodatku z pierwszego sezonu ligi francuskiej. Dlaczego tak? Otóż francuska liga jest młodsza od polskiej. Rozgrywki pod nazwą Division Nationale miały swój debiut w sezonie 1932/33. Wracając jednak do składu Francuzów. Specjalnie na to tournée, co w tamtych czasach nie było jakąś nadzwyczajną sytuacją, dokooptowali sobie paru zawodników, chcąc lepiej się prezentować podczas prestiżowych gier za granicą swojego kraju. Najważniejszym z tych piłkarzy był Franz Platko (Ferenc Plattko). Węgierski bramkarz, legenda przedwojennej Barcelony (lata gry 1923-1930) uznawany za jednego z najlepszych na świecie w swoim fachu. Zresztą świadczy o tym przeprowadzony z nim wywiad po przegranej Red Staru w Łodzi z ŁKS-em przez dziennikarza Przeglądu Sportowego, który sam stwierdza, że jest to największy rywal potężnego i pamiętanego do dnia dzisiejszego Ricardo Zamory. Co ciekawe w składzie Paryżan był również obecny inny znany bramkarz, wspominany już w pierwszej części Alex Thépot. Jednak w meczach bronił Platko. To powinno mówić wszystko.
Wracajmy na Ludwinów. W sobotę 25 czerwca 1932 roku o godzinie 17.30 na stadionie przy ulicy Barskiej rozpoczął się pierwszy z meczów Red Staru w Polsce. Sława zawodników przyjezdnych była tak duża, że piłkarze Garbarni najwidoczniej się jej trochę wystraszyli. Jak pisze dziennikarz Przeglądu Sportowego gospodarze na początku meczu grali niecelowo, bezbarwnie, nie walcząc z przeciwnikiem. Za to widoczna była duża przewaga techniczna gości. Jednak i oni nabierali wiatru w skrzydła bardzo powoli. Mimo wszystko po strzale Anglika Edmondsa w 6 minucie Red Star objął prowadzenie. Brązowi jednak zaczęli wychodzić ze stuporu, który wiązał im nogi. Zaczęli atakować, co pewnie zakończyłoby się bramką gdyby nie fenomenalnie latający w polu bramkowym Platko. Pod koniec pierwszej połowy wydawało się, że sytuacja kształtuje się na korzyść Garbarni, jednak to Paryżanie wyprowadzili cios, niczym bezduszna maszyna wykorzystując błędy obrońców Brązowych. Pierwsza połowa zakończyła się dwubramkową przewagą Francuzów. Podrażniło to bardzo ambicje gospodarzy. Od początku drugiej części meczu rzucili się na przeciwników niczym orzeł pikujący z nieba na swoją zdobycz, niby bezpiecznie chowającą się w trawie. Efekt? Kontaktowy gol Maurera. Paryżanie musieli się obudzić czując zbliżającą się katastrofę i zrobili to strzelając gola na 3:1. Nie ostudziło to rozpalonych głów Garbarzy. W 73 minucie Smoczek trafił głową na 3:2 i napór Brązowych cały czas rósł. Jednak w bramce Red Staru stał mur w postaci węgierskiego olbrzyma. Mimo sytuacji nic nie wpadało do siatki. Wprost przeciwnie. Gola zdobyli Paryżanie i było 4:2. Piłkarze Garbarni zdawali się nie wierzyć w to co się stało i nadal z całą mocą atakowali. Pod koniec meczu Maurer otrzymał podanie z rzutu rożnego od Riesnera i ustalił wynik spotkania na 4:3 dla Red Staru. Zdaje się, że do wyrównania zabrakło kilku minut… Prasa pisała po meczu, że analizując jego przebieg, wynik był niesprawiedliwy. Na trybunach obecnych było ponad 4500 widzów.
Jak dalej wyglądał objazd Francuzów po Polsce? Zmierzyli się jeszcze z ŁKSem w Łodzi i przegrali 4:1. Później zawędrowali do Poznania pokonując Wartę 3:2 i do Warszawy gdzie przegrali z połączoną drużyną Polonii i Legii 3:1. Zresztą po tym meczu ze względu na brutalną grę zostali okrzyknięci przez prasę drużyną spod ciemnej gwiazdy…
Dlaczego napisałem na początku, że może lepiej było poczekać na występ Red Staru z Garbarnią. Myślę, że zmęczeni objazdem Paryżanie, co było widać po meczu w Warszawie, nie byliby trudnym przeciwnikiem mimo gwiazdorskiej obsady.
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”