Klub
Karta historii: Brązowi kibice. Tłumy przy ulicy Barskiej
Mimo, że największe sukcesy sportowe Garbarnia odnosiła w okresie międzywojennym to rekordową frekwencją mogła pochwalić się już po wojnie. Odbudowana kryta trybuna, która została powiększona do 4000 miejsc dawała kibicom możliwość zapełnienia jej pokaźną grupą obserwujących mecze piłkarskie. Oczywiście poza tym fragmentem stadionu publiczność mogła gromadzić się także na wałach okalających boisko, które również zostały podwyższone. Naturalnie były to miejsca stojące, ale co za tym idzie również najtańsze.
Przyzwyczajenia kibiców Garbarni w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych nie zmieniły się w stosunku do tych sprzed wojny. Nadal ci których nie stać było na bilety, albo zwyczajnie nie zmieścili się na trybunach okupowali dziury w płocie, lub wspinali się na drzewa, żeby w takich warunkach przeżywać widowiska piłkarskie. Na zdjęciach widać ludzi szczelnie zapełniających balkony nieistniejących dziś kamienic przy ulicy Barskiej. Cud, że niedoszło do żadnej katastrofy budowlanej…
Pamiętający tamte lata mieszkańcy Podgórza wspominają, że kibicowanie Garbarni było absolutnie oczywiste po tej stronie Wisły. Stąd właśnie brały się na trybunach tłumy widzów. Na pewno jednym z tych meczów, które elektryzowały był legendarny już pucharowy pojedynek z Górnikiem Zabrze 6 listopada 1966 roku. To jedno z największych w historii zwycięstw Brązowych miało oglądać kilkanaście tysięcy kibiców. Określenie dokładnej frekwencji jest dziś niezwykle trudne. Świadkowie tego wydarzenia mówią o całkowitym zapełnieniu stadionu. Tłum wręcz wylewał się na płytę boiska, a duża ilość kibiców na obiekt przy ulicy Barskiej po prostu nie weszła, co było spowodowane fizycznym brakiem miejsca. Jeśli chodzi o liczby, różne źródła, różnie oceniają frekwencję. Osoby zajmujące się historią Górnika Zabrze podają, że na trybunach zasiadło 15 tysięcy osób. Trudno się z tym zgodzić ponieważ stadion mógł bez jakiś sensacji, spokojnie taką ilość kibiców przyjąć. Stoi to także w sprzeczności z relacjami świadków. Źródła krakowskie podają liczbę między 17 tysięcy, a 20 tysięcy, co wydaje się bardziej prawdopodobne. Zwłaszcza, że podczas słynnego meczu Cracovia-Wisła z 1948 roku miało pojawić się na Barskiej około 20 tysięcy osób (tutaj panuje zgoda).
Podobną ilość fanów piłki nożnej miało oglądać ekstraklasowe derby krakowskie między Garbarnią i Wisłą 15 kwietnia 1956 roku. Zakończyły się one remisem 1:1. Kilka lat wcześniej 8 września 1948 roku na meczu tych dwóch drużyn pojawiło się 7 tysięcy fanów. W tym samym 1948, 22 maja na meczu z Cracovią, wygranym przez Brązowych 3:2 stawiło się około 8 tysięcy widzów. Nawet kiedy Garbarze toczyli boje na drugim poziomie rozgrywkowym Park Sportowy Garbarni przyciągał tysiące kibiców. Przykładem na to niech będzie mecz z Cracovią 13 czerwca 1971 roku, gdzie zasiadło na trybunach około 5 tysięcy widzów.
Można mi zarzucić, że podaję przykłady meczów z dużą frekwencją tylko i wyłącznie derbowe, krakowskie. Dlatego chciałabym przypomnieć mecz z Kolejarzem Poznań (Lechem), który odbył się 19 marca 1950 roku. Zwycięstwo Garbarni 4:1 oklaskiwało szalone 20 tysięcy kibiców (około). Podobnie było w przypadku spotkania z Ruchem Chorzów w tym samym 1950 (1:1). O zasadności mojej tezy o nadzwyczajnej popularności Brązowych do 1973 roku, a więc do zburzenia stadionu, świadczy nawet drugoligowy pojedynek z ŁKS, który odbył się 9 grudnia 1962 roku. Ten zakończony remisem 2:2 mecz oglądało w mroźnych, zimowych okolicznościach ponad 4 tysiące widzów…
Po fatalnym roku 1973 dawne rzesze oddanych fanów z Podgórza zaczęły się kurczyć. Wraz z zapaścią organizacyjną i sportową klubu coraz mniej kibiców pojawiało się na meczach. Jednak temat ten zamierzam opisać w dalszej części cyklu „Brązowi kibice”.
Teraz wypada tylko starać się z całych sił, aby przywrócić choć cząstkę dawnej świetności i zapamiętać tych ostatnich, którzy po meczach przy Rydlówce, gromadzą się w „Barze po schodkach” śpiewając zapomniane przyśpiewki klubowe z lat sześćdziesiątych…
P.S: Tak. Mogę się przyznać. Artykuł ten powstał ku pokrzepieniu serc współczesnych kibiców Garbarni. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wytrwałości w dopingowaniu ludwinowskiej drużyny.
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”