Pierwsza drużyna

Sprawiedliwa sprawiedliwość

,

Sprawiedliwość w futbolu często miewa w głębokim poważaniu swych klientów. Wydaje wyroki wedle własnego widzimisię, bez żmudnego wertowania akt ani rzetelnego badania stanu faktycznego. Ktoś był lepszy, tyle że przegrał… 

Na szczęście dzisiaj sprawiedliwość po prostu … była sprawiedliwa. I opowiedziała się po tej stronie, która na takie potraktowanie bez wątpienia zasługiwała. Wiadomo, że chodzi o „Garbarzy”. Byli wytrwali, wierzyli do końca. Od kilkudziesięciu minut mają w kieszeni punktowe poświadczenie ich wyższości nad rezerwami Lecha. Trzeba było na taki „papier” naprawdę ciężko zapracować.

Lech… Firma znana i uznana. Przeżywające, jak to stary „Kolejorz”, różne koleje losu. Czasem lokomotywa zabłądziła gdzieś na bocznicę, z której daleko było do wrót ekstraklasy. Jeszcze na starym Ludwinowie drugoligowy Lech, tyle że strasznie dawno to było, złożył kilka takich drugoligowych wizyt. Jakimś cudem jeszcze zachowały się w pamięci. I bohaterowie tamtych scen. Kazek Zawieja, Stasiu Burak… Zawieja kiedyś uratował Garbarni zwycięstwo nad Lechem, Burak spowodował, że strony pogodziły się remisem. Obaj dawno odeszli, niestety…

Dziś, to pewne, byliby dumni ze swych następców. Ci wprawdzie niby „tylko” pokonali drugą drużynę Lecha, ale każdy kto choćby liznął historii obu klubów na przestrzeni ostatniego półwiecza, ten musi wiedzieć, że Poznań i nasza część Krakowa zdążyły w tym okresie znaleźć się na całkiem przeciwnych biegunach. Tym bardziej więc taki sukces jak ten dzisiejszy trzeba cenić, inaczej stawiać sprawy nie wolno.

Zapewne na kanwie środowego remisu z Pogonią Siedlce dokonała się niemal rewolucja w podstawowym składzie Garbarni. Trener Łukasz Surma w stosunku do tamtej konfrontacji zmienił aż pięć ogniw. Niebagatelne znaczenie, może nawet kluczowe, miało ponadto kierowanie się zasadą nieustannej rotacji, skoro w obliczu ogromnie wyczerpującej pierwszej części sezonu (w sumie 20 kolejek) umiejętne gospodarowanie siłami stanowi nie tyle potrzebę, co wręcz konieczność. Gra „na full” trwała dziś do ostatniej sekundy, to imponowało. Premia za całokształt ukontentowała wszystkich. Łącznie z publicznością, która wcale nie na wyrost urządziła coś w rodzaju „standing ovation”. Resztę prawdy dopowiadały twarze. Gościły na nich radość i satysfakcja.

Mecz z Lechem II był oczywiście trudny, wymagający znacznie wyższego poziomu kreatywności niż przed trzema dniami. Zapis faktograficzny wydarzeń już przed pauzą nie pozostawał żadnych wątpliwości, że skala postępu była wysoka. Po wycofaniu piłki przez Kowalskiego efektownie uderzył Wyjadłowski, był tuż tuż od zdobycia filmowej bramki. Z kolei Kołbon po wykonanym z zimną krwią „wzięciu na zamach” przymierzył niemal perfekcyjnie, niestety w słupek. Chronologicznie, gdzieś pośrodku tych sytuacji plasowało się zgranie piłki przez Feliksa do Kuczaka. Ten huknął nad poprzeczką, siła wzięła górę nad precyzją, choć akurat powinno być odwrotnie. Pod przeciwną bramką, po wolnym, Moder sprawił kłopot Koziołowi, który jednak wyszedł obronną ręką z opresji.

Lech stworzył zaraz po zmianie stron najgroźniejszą sytuację, gdy po centrze z kornera były reprezentant kraju Wojtkowiak „główkował” w poprzeczkę. Ale obramowanie bramki było w dwóch innych momentach akurat sojusznikiem gości. Najpierw, kompletnie zaskakująco dla wszystkich, trafił w pobliże styku słupka z poprzeczką Wyjadłowski. Z kolei pechowcem podwójnym okazał się Kołbon, choć ruch siatki poderwał widownię do przedwczesnego fetowania gola.

Nadzwyczaj aktywny Wyjadłowski przyziemnym strzałem dał zatrudnienie Szymańskiemu. Stawiający przez cały mecz twarde warunki lechici mieli dwukrotnie powody do plucia sobie w brodę, z powodu naiwnego zmarnowania kontrakcji rozwijanych przy wyraźnej przewadze liczebnej. W 87. minucie Marszalik, który od chwili pojawienia się na boisku niepodważalnie zdynamizował akcje na lewej flance, ustawił sobie piłkę przy kornerowej chorągiewce. Na idealne dośrodkowanie dynamicznie nabiegł Szewczyk, jego strzał głową był nieuchronny. Wpadło… Nareszcie…

Ktoś z trybun zaraz po końcowym gwizdku całkiem serio rzucił hasło „kapelusze z głów”. Z nieukrywaną przyjemnością robię niniejszym plagiat na okoliczność pięknego zwycięstwa całej drużyny „Garbarzy”. I tak sobie myślę, że tytułową sprawiedliwość tym razem postawili w sytuacji bez wyjścia.

JERZY CIERPIATKA

Garbarnia Kraków – Lech II Poznań 1:0 (0:0)
Bramka:
 87′ Szewczyk
Żółte kartki: Marszalik, Wójcik – Wojtkowiak, Smajdor, 
Widzów:
355

Garbarnia: Kozioł – Kowalski, Duda, Masiuda, Jurkowski, Górecki (62′ Marszalik) – Wyjadlowski (90′ Mruk), Kuczak, Kołbon, Słoma (74′ Szewczyk) – Feliks (58′ Wójcik)

Lech II: Szymański – Pleśnierowicz, Wojtkowiak, Dejewski, Smajdor – Klupś (88′ Karbownik), Moder, Skrzypczak, Tupaj – Szymczak (73′ T. Kaczmarek), Bartkowiak (63′ Jacenko).

I drużyna

II drużyna

Drużyny młodzieżowe