Klub
Karta historii: Warszawianka. Wierny przeciwnik
Dziś razem z Norbertem Tkaczem zapraszamy Was do lektury kolejnego tekstu z cyklu #KartaHistorii. Tym razem dowiecie się więcej o ligowym, przedwojennym rywalu Garbarni, który w 1927 roku znalazł się w gronie klubów założycieli rozgrywek ligi polskiej. Tym klubem jest Warszawianka. Nie zabraknie oczywiście historii rywalizacji z „Brązowymi”.
W dzisiejszym artykule chciałbym Wam przedstawić historię rywalizacji Garbarni z klubem, którego losy układały się podobnie jak historia Brązowych. Różnica jednak, dość zasadnicza trzeba przyznać jest taka, że drużyna piłkarska z Krakowa istnieje i biega w pocie czoła po boiskach, a tej, której poświęcam ten tekst już nie ma. Dodatkowo musicie wiedzieć, że magiczna odrobina pechowego pyłku historii sprawiła iż mimo nieustających występów w Ekstraklasie, od chwili jej powstania, aż do wybuchu drugiej wojny światowej drużyna ta nie może pochwalić się tak znakomitymi osiągnięciami jak Brązowi. Oto przed Państwem piłkarska legenda Warszawy czyli Klub Sportowy Warszawianka.
Wspomniałem wcześniej o podobieństwach między ludwinowskim i marymonckim (z tej dzielnicy wywodziła się Warszawianka) klubem. W związku z tym pierwsze co rzuca się w oczy to data powstania drużyny z Warszawy. Jest ona taka sama jak data powstania Garbarni. Oczywiście nie jeśli chodzi o miesiące, ale jednak rok 1921 pozostaje ten sam. Zresztą z początkami Warszawianki wiąże się bardzo interesująca historia. Jest ona związana z utworzonym w 1917 roku zespołem Slavii Warszawa i ze stołeczną Polonią. W wielkim skrócie chodzi o to, że gracze Slavii (nazwę zawdzięczali Czechom z Pragi, którzy współtworzyli tą drużynę) najpierw dołączyli do Czarnych Koszul, aby potem się odłączyć i stworzyć Warszawiankę. Chcąc symbolicznie zachować pamięć o tych dwóch klubach, postanowili, że wzór koszulek będzie taki jak Slavii (również tej z czeskiej Pragi), a barwy będą takie jak Polonii Warszawa, czyli czarno-białe.
W roku 1927 ruszyła, nie bez konfliktów w piłkarskim światku, polska liga. Warszawianka znalazła się w zaszczytnym gronie klubów założycieli tych rozrywek. Od razu też napiszę, że do roku 1939 nigdy z Ekstraklasy nie spadła. Ba, w roku 1937 była jedynym klubem ze stolicy, który występował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Zakończyła ten sezon na miejscu siódmym. Garbarze niestety, grając dramatycznie źle, spadli z ligi…
Wróćmy jednak do początków relacji między obydwoma klubami. Epopeja wzajemnych pojedynków ligowych (na tych chciałbym się dziś skupić) rozpoczęła się wraz z pierwszym sezonem Garbarni w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak pewnie większość Czytelników pamięta, sezon 1929 był jednym z najlepszych w historii klubu, a przeciwnicy padali pokonani na murawę w bojach z Garbarnią jeden po drugim. Ofiarą rozpędzonej drużyny Brązowych stała się także Warszawianka, a zwycięstwo w stolicy prasa anonsowała jako wielką niespodziankę. Żeby nie być gołosłownym zacytuję Przegląd Sportowy, który w artykule zatytułowanym „Sensacyjne zwycięstwo Garbarni w Warszawie” pisze: „Jakże zmienne są losy piłki nożnej! Bolesnej tej prawdy sportowej doświadczyła w ubiegłą niedzielę na swojej skórze stołeczna Warszawianka. Prowadząc w 70 minucie w spotkaniu z Garbarnią 3:1 biało-czarni nie tylko dali wyrównać, ale i wygrać ambitnym gościom różnicą jednej bramki”. Bez dwóch różnych zdań, był to wspaniały tryumf krakowian, a tak dla porządku wspomnę, że sezon ten Brązowi zakończyli jako wicemistrzowie Polski, zaś Warszawianka ulokowała się na miejscu ósmym.
Błędem byłoby jednak postrzegać starcia tych dwóch drużyn przez pryzmat tylko i wyłącznie tego jednego meczu. Po pierwsze takich spotkań do roku 1939 odbyło się aż 19. Po drugie, bilans tych wydarzeń pokazuje jak wyrównane i zacięte były to zawody. Otóż 9 razy wygrywała Warszawianka, 9 razy Garbarnia, a w jednym wypadku padł wynik remisowy. Jeśli chodzi o bramki to przewagę mają Brązowi, ponieważ strzelili ich 45. Stracili zaś tylko 37 goli.
Warszawianka to klub, tak jak wspomniałem wcześniej, który w okresie do 1939 roku nie spadł z ligi. Z drugiej strony, Garbarni to się niestety zdarzyło. Jednak kiedy popatrzy się na wyniki sportowe, to mogę chyba śmiało napisać i nie będzie to nadużycie, że działacze i sympatycy warszawskiego klubu oddaliby pewnie wszystkie te sezony za choćby jeden medal mistrzostw Polski. No bo byli przecież stałym elementem Ekstraklasy, grali i starali się jak tylko mogli, a wyniki były mocno średnie. Najwyższą pozycją w ich historii występów ekstraklasowych jest piąta lokata w sezonie 1936. To dobitnie tłumaczy moje wcześniejsze stwierdzenie.
Opisując relacje między Garbarnią i Warszawianką warto wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. O zawodnikach, którzy w swych życiorysach łączą oba kluby. Takie przypadki zdarzyły się dwa. Najpierw w 1935 roku, niebezpośrednio z Ludwinowa, a ze Szczakowianki trafił tam Józef Smoczek. Pograł do 1938 roku i strzelił około 20 bramek. Rok później dołączył do niego, tym razem prosto z Garbarni Juliusz Joksch i był to jego ostatni przystanek futbolowy przed wybuchem wojny. Wspomnę jeszcze, aby podkreślić wpływ zawodników związanych z Podgórzem na warszawski zespół, że w latach 1937-1939 występował w nim Henryk Martyna wcześniej rodzinnie i sportowo połączony z Koroną Kraków.
Ostatnim sezonem Warszawianki w Ekstraklasie był niekończony sezon 1939. Nigdy później drużyna tego klubu na tym poziomie nie grała. Straty wojenne nie pozwoliły jej na odbudowę potencjału sportowego po 1945 roku. Próbowano reaktywować co prawda drużynę, ale był to już tylko łabędzi śpiew poprzedniej epoki. Wszystko to doprowadziło w 1975 roku do decyzji o likwidacji sekcji piłki nożnej w Warszawiance. Tak właśnie zakończyła się dotychczasowa historia najbardziej wiernego przeciwnika Garbarni w przedwojennej Ekstraklasie.
A jeśli ktoś zapyta skąd określenie „wiernego”, to natychmiast odpowiem, że jako na przeciwnika, na Warszawiankę zawsze można było liczyć…
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”