Pierwsza drużyna
Z opóźnionym zapłonem
Z opóźnionym zapłonem
Jesienią wywieźli „Garbarze” z Polkowic remis. Niby mogła to być pełna zdobycz, bo długo utrzymywał się korzystny stan meczu dla krakowian, ale też sami przyznawali po powrocie, że nie był to w ich wykonaniu olśniewający występ.
W rewanżu padł wynik aż 4:0 i relatywizm już nie miał racji bytu, Chyba, że w odniesieniu do wydarzeń po przerwie. Na szczęście da się wcześniejsze grzechy popełnione w tej fazie spotkania puścić w niepamięć. Dzięki golom strzelonym przez Kołbona i Wyjadłowskiego dobry humor bezapelacyjnie posłał w diabły zniecierpliwienie, stopniowo przechodzące u garstki widzów może nawet w stan frustracji.
Worek z bramkami otwierał się powoli, zabrało to kilkadziesiąt sekund. Po błędzie Radziemskiego, z czego skrzętnie skorzystał Radwanek, z wolnego dośrodkował Górecki, a po strzale głową bodaj Masiudy piłka trafiła w słupek. Ale Garbarnia stanęła jeszcze przed kornerową szansą i już ją wykorzystała jak się patrzy. Centra Kowalskiego spod chorągiewki, nieuchronna ‚główka” Feliksa pod poprzeczkę i 1:0.
Podwyższenie wyniku też trwało chwilę. Serafin rzucił crossowe podanie do Góreckiego, w powstałym zamieszaniu przytomność umysł wykazał Kowalski. Wycofał piłkę do Kuczaka, powstał następny „kocioł” na przedpolu Kopanieckiego. W końcu definitywnie zamknął temat Górecki, „Garbarze” odskoczyli na dwubramkowy dystans.
Na przerwę schodził Górnik pobity, a na dodatek zdziesiątkowany. Prostopadłe zagranie Kuczaka było pierwszorzędnej klasy, rozpędzony Feliks postanowił minąć bramkarza znajdującego się poza obrębem „16”. Faul taktyczny i natychmiastowa „czerwień” dla winowajcy, Kopanieckiego. Dotąd kiepska sytuacja Polkowic stała się sytuacją fatalną.
A byłoby jeszcze gorzej, gdyby Garbarnia zaraz po zmianie stron szybko zamknęła mecz, mogła i wręcz powinna to zrobić. Pojedynek „sam na sam” z Furtakiem przegrał Radwanek. Później to samo odnosiło się do Feliksa, który wprawdzie potwierdził starą prawdę, że napastnik musi mieć coś z egoisty, ale też to nie może wykluczać opcji zagrania do jeszcze lepiej ustawionego partnera.
Feliks, który jak zwykle harował na boisku, wkrótce wypalił na bramkę, Furtak zdołał sparować piłkę. W 62. minucie bliski wpisania się na listę był Szewczyk, futbolówka uderzyła w słupek… Z tych kilku okazji absolutnie powinien urodzić się trzeci gol dla Garbarni, pewnikiem przybijający stempel na zwycięstwie. Nic z tego… A na dodatek, od dziesięciu minut już nie było na murawie Dudy, który ratując groźną sytuację niestety przypłacił to kontuzją.
Polkowice było wprawdzie podłączone do kroplówki, ale wciąż oddychało. I na przedpolu Frątczaka zrobiło się naprawdę groźnie, gdy blisko celu „główkował” Baszak. Hm, stan 2:0 nigdy nie jest bezpieczny…
Widać, Kołbon miał tego pełną świadomość. Przeprowadził dynamiczny rajd, nie dał sobie odebrać piłki, aż po położeniu Furtaka na murawie dopełnił formalności. Już w przedłużonym czasie gry zadbał o deser Wyjadłowski. Wybiegł w tempo do idealnego podania od Szewczyka, splasował pewnie obok Furtaka i to już był ostatni akord występu „Garbarzy”.
Z pewnością udanego, nikogo wcześniej pokonali podopieczni Łukasza Surmy tak zdecydowanie. Jedyny zarzut tyczy się niepotrzebnej zwłoki w wykonaniu wyroku, choć w końcu i tak to uczyniono…
(JC)
Garbarnia Kraków – Górnik Polkowice 4:0 (2:0)
Bramki: 19′ Feliks, 34′ Górecki, 87′ Kołbon, 90+2′ Wyjadłowski
Garbarnia: Frątczak – Kowalski, Nakrosius, Masiuda, Mruk, Górecki – Kuczak, Duda (55. Kołbon), Serafin (65. Marszalik) – Radwanek (61. Szewczyk), Feliks (73. Wyjadłowski).
Górnik: Kopaniecki – Radziemski (69. Ciupka), Kowalski-Haberek, Opałacz, Magdziak – Fryzowicz, Mucha, Wacławczyk, Baranowski (57. Szmyt) – Bednarski (45. Furtak), Szuszkiewicz (60. Baszak).
Sędzia glówny: Marek Śliwa
Żółte kartki: Radwanek – Ciupka, Radziemski, Ekwueme
Czerwona kartka: Kopaniecki
Fot. Kacper Ząber