Klub
#RetroMecz: Rok 1959 i awans do drugiej ligi
Po przykrym, choć możliwym do uniknięcia spadku z II ligi Garbarnia fatalnie wystartowała do kolejnego sezonu. Szybko przytrafiła się m.in. porażka 0:2 z Tarnovią na własnym terenie. Zdecydowanie istotniejsze jednak, że było to jedyne niepowodzenie w całym roku 1959! Bo później prezentowali „garbarze” kapitalną formę. Najpoważniejszym rywalem był Kabel, któremu po zadaniu podwójnej klęski (7:0 na Ludwinowie, 5:0 w rewanżu, te drugie zawody prowadził sędzia międzynarodowy, Józef Kowal z Katowic) najwyraźniej odeszła ochota do stawania w szranki z podopiecznymi Karela Finka, a od połowy rozgrywek – Tadeusza Legutki.
Ligowy bilans Garbarni doskonały: 25 zwycięstw, 12 remisów i tylko 1 porażka. Najczęściej do bramki przeciwników trafiali: Jerzy Jasiówka (35) i Mieczysław Grabowski (27). Ten ostatni w kończącym regularny sezon meczu z Wieliczanką (4:0) postarał się, aby na koncie całej drużyny było równo sto bramek. Wobec bezdyskusyjnej dominacji „garbarzy” niesłychanie dziwiło, że w rankingu „Tempa”, którego sprawozdawcy w każdym meczu wystawiali noty zawodnikom, triumfował gracz Tarnovii, Bałut (128 pkt). Z „garbarzy” najwyżej uplasował się Jasiówka (112), i to „aż” na 6. miejscu…
Po bezapelacyjnym wygraniu ligi okręgowej (czyli III) rozpoczęła Garbarnia boje o odzyskanie drugoligowych szlifów. O jedyne miejsce premiowane awansem konkurentami „chłopców z Ludwinowa” były ekipy Siemianowiczanki, Skry Częstochowa i Unii Lublin.
Rozpoczęło się od udanej wyprawy do Siemianowic, gdzie – jak pisał red. Stanisław Wojtek na łamach katowickiego „Sportu” – klasą dla siebie był świetnie usposobiony bramkarz Henryk Stroniarz. Obok niego wyróżnili się stoper Marek Konopka, pomocnik Zdzisław Bieniek oraz ruchliwi i dobrzy technicznie łącznicy”. Chodziło naturalnie o Józefa Browarskiego i Jerzego Jasiówkę, ale jedyną bramkę zdobył Czesław Kwiatkowski, który skierował piłkę do siatki dzięki wydatnej pomocy centra ataku krakowian, Mieczysława Grabowskiego. – Najważniejsze, że 1:0, dwa punkty i że ludzie zdrowi… – lapidarnie skomentował przebieg meczu trener Legutko.
W drugiej serii podejmowali „garbarze” drużynę Skry, która w inauguracyjnym spotkaniu rozgromiła Unię 4:0. Częstochowianie, żaden to przypadek, zademonstrowali na Ludwinowie „obronę Częstochowy”. Garbarnia uzyskała miażdżącą przewagę, ale w żaden sposób nie potrafiła tego zdyskontować. Co gorsza, Jasiówka i Stroniarz (akurat golkiper…) zmarnowali dwa rzuty karne. Prowadzenie zatem objęli goście, bo Alfred Narloch okazał się skutecznym egzekutorem „11”. W końcu Jurek Jasiówka wreszcie zmusił kapitalnie broniącego Jana Konenca do kapitulacji. I tak jednak uradowani kibice Skry „obdarzyli swego bramkarza Konenca kwiatami i na rękach zanieśli go do autokaru” – odnotowano na łamach „Echa Krakowa”.
„Nie ma Adama bez Ewy – głosił napis reklamowy jakiejś wytwórni kosmetyków na lubelskim stadionie. Nie dyskutując nad rodowodem przodków trzeba jednak mocno podkreślić, że na pewno nie ma zwycięstwa bez skutecznych ataków” – odnosił się zacytowany fragment cokolwiek oryginialnego sprawozdania red. Tadeusza Tolińskiego z meczu Unia – Garbarnia 1:3. „Brązowi” zdecydowanie górowali nad rywalami, ale mimo zdobycia gola przez Mariana Kucharskiego z rzutu karnego później pozwolili wyrównać Jaworskiemu. I dopiero, gdy Kazimierz Kułak i Grabowski posłali piłkę do siatki Kokowicza – na sukcesie krakowian została przybita pieczęć.
„Garbarnia jeszcze nie może spocząć na laurach” – przestrzegało „Tempo”, choć dzięki zdeklasowaniu lublinian w rewanżu (5:1) drużyna trenera Legutki zrobiła znaczący krok do awansu. Na Ludwinowie pierwszy na liszę wpisał się jednak defensor Unii, Jerzy Kłaput, który jako zawodnik Cracovii wspólnie odbywał z Adolfem Wołochem służbę wojskową akurat w Lublinie. Tego dnia jednak znakomicie usposobiony strzelecko był Jasiówka (hat trick), dorobek zespołu powiększyli Kułak i Grabowski, Unię odesłano z pięciobramkowym bagażem do domu.
„Cały Ludwinów szaleje z radości. Garbarnia wygrała wczoraj w Częstochowie ze swym najgroźniejszym rywalem, Skrą i tym samym zapewniła już sobie awans do II ligi, którą opuściła zaledwie na jeden sezon. Wielomiesięczne wysiłki całego zespołu, trenerów Karela Finka i Tadeusza Legutki oraz kierownictwa drużyny z niestrudzonym inż. Erykiem Borstynem na czele dały piękne owoce” – eksponowano 25 października na tytułowej kolumnie „Tempa” osiągnięcie celu przez „brązowych”. Zagrali oni w Częstochowie popisową partię, o wyniku 2:0 (0:0) rozstrzygnął niezawodny duet Jasiówka -Grabowski. Gospodarzom nie pomogło wydanie specjalnej odezwy przedmeczowej przez Zarząd Klubu Kibica „Skrzaki”, bowiem Jasiówka sprytnie przelobował głową bramkarza Konenca, a Grabowski nieuchronnie dobił strzał Bieńka. W tym momencie przewaga Garbarni urosła do trzech punktów, więc wszystko stało się jasne.
„Formalności stało się zadość” – dokonały podsumowania media, gdy Garbarnia w efektownym stylu rozgromiła na Ludwinowie zupełnie bezradną Siemianowiczankę 4:0 (2:0). Grabowski ustrzelił dublet, resztę dopowiedzieli Kucharski i Kułak. „O tym, że padły tylko cztery bramki zadecydowała dobra gra bramkarza gości, Sapka, który dzięki refleksowi uchronił swą drużynę od wyższej cyfrowo porażki” – komentarze do przebiegu meczu były jednoznaczne. Z okazji awansu spłonął kapelusz inż. Borstyna. Tego w telewizji nie było, szkoda. Bowiem w formie nagród specjalnych ufundował Klub ulubieńcom Ludwinowa telewizory. Były one, zdaje się, marki „Turkus”.
W sześciu meczach wywalczyła Garbarnia 11 punktów. A zatem prawie komplet (5 zwycięstw, 1 remis). Dorobek bramkowy też był imponujący (16:3). Wkrótce, dla sprawdzianu dalszych możliwości, rozegrano kilka spotkań towarzyskich: z Cracovią (która wtedy spadała z ekstraklasy) 1:1, z Wisłą (7. miejsce w I lidze) 2:2 i ostatnie – z wicemistrzem Polski, Polonią Bytom 4:0! W tym zwycięskim meczu pożegnano oficjalnie Henryka Bożka, który w ciągu 11 lat zapisał piękną kartę w historii naszego Klubu. Warto dodać, że mecz z wicemistrzem Polski był 46. występem bez porażki w 1959 roku!
W całym sezonie barw Garbarni bronili: Henryk Stroniarz (rezerwowi: Włodzimierz Liszka i Andrzej Kierdaj); Jerzy Bomba, Zbigniew Feluś, Marek Konopka, Tadeusz Rogoda, Andrzej Wełniak; Zdzisław Bieniek, Józef Browarski, Mieczysław Grabowski, Jerzy Jasiówka, Andrzej Kucharczyk, Marian Kucharski, Kazimierz Kułak, Czesław Kwiatkowski.
Rezerwa Garbarni w składzie: Włodzimierz Liszka, Andrzej Kierdaj, Jan Jędrzejewski, Tadeusz Rogoda, Henryk Bożek, Mieczysław Kurek, Jerzy Szaławiga, Zbigniew Stroniarz, Andrzej Karpiel, Jerzy Średniawa, Wilhelm Glajcar, Zdzisław Pietruszka, Henryk Fita, Wojciech Walo, Bronisław Pierzchała, Józef Pyjos, również okazała się najlepsza w grupie rezerw, jednak w turnieju o awans do ligi okręgowej – odpadła.
(JC)