Pierwsza drużyna
Stan pogody
Z nastrojami na Rydlówce jest dziś dokładnie tak jak z aurą. Lepiej nie mówić, wystarczy wyjrzeć przez okno. Albo zajrzeć do garażu, szukając skrawka miejsca dla parasola. Zasłużył, on też przeszedł swoje. Też był świadkiem porażki z Resovią.
Splot negatywnych zdarzeń, powoli układający się niestety w coraz dłuższą serię, skłonił sztab szkoleniowy Garbarni do zweryfikowania dotychczasowej koncepcji. Nowym wariantem taktycznym była dzisiaj m.in. gra czterema defensorami, w personaliach też się pozmieniało. Jaki to odniosło skutek?
Do przerwy, mimo bezbramkowego stanu meczu, więcej było pozytywów niż zastrzeżeń. Wróciło na tapetę składne wiązanie akcji w całość, nie brakło kilku interesujących rozwiązań. Między innymi odnosi się to do szarży Kowalskiego prawą flanką, ale tzw. ostatnie podanie było zbyt głębokie, nie odchodziło od bramki i akcję zamknął między słupkami Majchrowicz. W innej sytuacji, centralnie przed bramką, brakło decyzji o oddaniu strzału, a kontynuowanie gry po obwodzie nic nie dało, bo po niezbyt precyzyjnym zagraniu w bok impet akcji zelżał. Tak czy inaczej, gra per saldo wyglądała OK. Wszak z zastrzeżeniem: do 16 metra i bez uderzeń z dystansu, choć do czegoś takiego powinna zachęcać śliska murawa boiska. To też trzeba dodać.
Czego nie było? Ano (patrz dwa zdania wyżej) tego co zwykle. Siły przebicia, wyrazistości, stawiania konkretniejszych akcentów. Zresztą w tej fazie meczu z identycznym problemem borykała się Resovia. Jej akcje były tłumione w zarodku, bo pod tym względem Garbarnia wyglądała naprawdę dobrze.
Krótko po zmianie stron Zalepa powstrzymał faulem Mruka, do wykonania rzutu wolnego przystąpił Włodyka. I była to próba godna zwrócenia uwagi. Więcej, wyglądało na to, że piłka wyląduje w górnym rogu bramki Majchrowicza. Złudzenie optyczne… Niewątpliwie ładny strzał, jednak minimalnie za wysoki. Szkoda…
Ale mnie więcej po godzinie gry inicjatywę przejęła Resovia. Hasło ostrzegawcze po kornerze z udziałem Kalińca i Krykuna rzucił Raduli, po przyziemnym strzale piłka blisko minęła słupek. Inaczej byłby duży kłopot.
Zwiastunem czegoś złego zaczęły być dla Garbarni następne rzuty rożne. Przy świetnych warunkach fizycznych niektórych resoviaków to musiało być groźne… Dlatego trzeba było wystrzegać się takich sytuacji… A było niestety inaczej, bodaj 2-3 kornery dało się uniknąć, stanowiły konsekwencje błędów własnych.
W końcu stało się, w podbramkowym zamieszaniu wepchnął piłkę do siatki Feret. Po centrze Kowalskiego z rzutu rożnego mógł uratować remis Jurkowski. Oddał głową bardzo groźny strzał, tuż obok słupka. Pieczęć na sukcesie gości przybił w przedłużonym czasie meczu Świderski, z zimną krwią wykorzystując sytuację z gatunku „sam na sam”.
Jak wyjąć piłkę z dołka? Nie wiem, nigdy nie grałem w golfa.
(JC)
Garbarnia Kraków – Resovia 0:2 (0:0)
Bramki: 73′ Feret, 90+’ Świderski
Garbarnia: Kozioł – Kowalski, Kujawa, Duda, Jurkowski, Mruk (74′ Marszalik) – Włodyka (69′ Wyjadłowski), Kuczak, Kołbon, Słoma – Szewczyk (76′ Feliks).
Resovia: Majchrowicz – Geniec, Kubowicz, Zalepa, Mikulec (46′ Adamski) – Hajduk (64′ Feret), Radulj (71′ Świderski), Kaliniec, Domoń, Krykun – Dziubiński (90+2 Twardowski).
Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń)
Żółte kartki: Kowalski, Kujawa, Mruk – Geniec, Mikulec, Zalepa.
Widzów: 300
Fot. G. Wajda