Pierwsza drużyna
Tęsknota za Arnoldem
„Bohater ostatniej akcji” to film chyba sprzed ćwierćwiecza. Dziś w całkiem innych dekoracjach mogliśmy mieć remake tamtego obrazu, przynajmniej w sensie ponownego sięgnięcia po tytuł. Z tą różnicą, że w rolę Arnolda Schwarzeneggera mógł wejść Michał Feliks i wypowiedzieć najważniejszą kwestię. Wejście w akcję było dynamiczne, ale w ostatniej chwili interwencją dnia wykazał się Piotr Smołuch.
Piłka nie wpadła do siatki, a Garbarnia nie pokonała Pogoni Siedlce. Gdyby stało się inaczej, trybuny zgodnie by udzieliły rozgrzeszenia za występ całej ekipy, która dziś zagrała znacznie słabiej, niż w trzech poprzednich pojawieniach się na planie. I trzeba to sobie powiedzieć wprost, choć w sumie i tak jest co najmniej dobrze… O czym naprawdę warto pamiętać.
Okazji do zmiany meczowego protokołu było do przerwy bardzo mało. Jeśli wskazać na akcję najbardziej przekonującą do przerwy zapewne trzeba byłoby wskazać na interesującą kombinację w 44. minucie, gdy piłka ostatecznie trafiła pod nogi Kowalskiego, ale ten oddał niecelny strzał. Gra Pogoni, mówiąc delikatnie, też nikogo nie rzucała na kolana. Stan bezbramkowy był więc całkiem adekwatny do przebiegu wydarzeń.
Po zmianie stron coś wreszcie drgnęło. Zaczęło się od gości, Pazio wrzucił piłkę do Walkowa, ten uderzył wyraźnie za wysoko. Zawiodła technika strzału, a i podjęcie decyzji o natychmiastowym finalizowaniu było tyle pochopne, co błędne. Walkow miał bowiem wystarczająco dużo czasu, by z zimną krwią dać Pogoni prowadzenie.
Po przeciwnej stronie hasło do energicznych ataków rzucił Marszalik, po rajdzie lewą flanką zmusił Smołucha do wykazania się sporą klasą. Za chwilę formę golkipera Siedlec sprawdził dystansowym strzałem Mruk. Kiedy w 63. minucie w trybie administracyjnym musiał udać się do szatni Mosiejko (druga żółta kartka za faul na Marszaliku, jeszcze do przerwy poszkodowanym był Kuczak) Garbarni pozostały dwa kwadranse na sięgnięcie po pełną pulę.
Jak ten czas został wykorzystany? W sposób daleki od oczekiwań. Przewaga optyczna, owszem była. Ale nie był to zmasowany szturm na bramkę Pogoni, co należało uczynić.
Czy to oznacza, że okazji zabrakło? Nie, w końcowej fazie spotkania. Najpierw Smołuch poradził sobie ze strzałem Kuczaka, było to poprzedzone asystą ze strony Marszalika. Równo w 90. minucie otworzyła się szansa na zadanie nokautującej kontry. Feliks zaadresował podanie do Wyjadłowskiego, zamiast strzału z bardzo dogodnej pozycji doczekano się niecelnego podania… Wreszcie, o czym już było na wstępie, Feliks po długim biegu z piłką stanął oko w oko ze Smołuchem i przegrał ten pojedynek. A może to Smołuch wygrał?
Tak czy inaczej Schwarzenegger ostatecznie nie wpadł na Rydlówkę. A szkoda. Tym bardziej trzeba dać mu szansę już w sobotę…
JERZY CIERPIATKA
Garbarnia Kraków – Pogoń Siedlce 0:0
Żółte kartki: Kuczak – Mosiejko (dwie), Diouf
Czerwona kartka: 62′ Mosiejko
Sędzia: Maciej Pelka (Poznań)
Widzów: 335
Garbarnia: Kozioł – Kowalski, Duda, Masiuda, Mruk, Marszalik – Szewczyk (68′ Wyjadłowski), Kuczak, Kostrubała (65′ Kołbon), Słoma (78′ Surmiak) – Wójcik (80′ Feliks)
Pogoń: Smołuch – Pazio, Diouf, Brodziński, M. Kozłowski I – Marciniec, Wiktoruk – Skibicki (82′ M. Kozłowski II), Mosiejko, Walków (76′ Romanowicz) – Firlej (89′ Falon)
Fot. WajdaFoto