Pierwsza drużyna
M. Wyjadłowski: Codziennie wychodząc na trening ciężko pracuje
Na murawie pojawił się w 59. minucie spotkania, a czternaście minut później wpisał się na listę strzelców. Mateusz Wyjadłowski w krótkiej rozmowie ocenia mecz ze Stalą Rzeszów.
Mateusz po raz trzeci w tym sezonie zameldował się ma placu gry z ławki rezerwowych, a w sobotę zaliczył debiutanckie trafienie w brązowo-białych barwach. Już w poprzednim spotkaniu przeciwko Skrze 19-latek wniósł sporo ożywienia w ofensywne poczynania Garbarni. – Uważam, że w Częstochowie moja zmiana nie był dobra, tylko należała raczej do tych średnich. Wydaje mi się, że w meczu przeciwko rzeszowskiej drużynie dałem więcej od siebie, czego efektem była zdobyta bramka – skromnie przyznał.
Stal Rzeszów przyjechała do Krakowa mając na koncie dwa zwycięstwa. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia zebrali bardzo przyzwoite recenzje za konfrontacje z Pogonią Siedlce i Legionovią. Jaki był plan „Brązowych” na sobotni pojedynek z rzeszowianami? – Przed spotkaniem ze Stalą Rzeszów na pewno wiedzieliśmy, że rywale są drużyną, która skupia się głównie na ataku. Nie było naszym celem cofnięcie się i „murowanie” bramki. Chcieliśmy odważnie stawić czoła rywalowi – powiedział.
W sobotnim pojedynku przeciwko Stali kilkukrotnie można było podziwiać rajdy ofensywnie usposobionego zawodnika. Mateusz zdobył bramkę dającą „Brązowym” trzy punkty, a w ostatniej akcji spotkania był bardzo bliski skompletowania dubletu. – Z wielkimi problemami wybronił mój strzał bramkarz, jednak Kamil Kuczak i Adrian Wójcik sygnalizowali mi, że mogłem im podać piłkę, ponieważ znajdowali się w lepszej sytuacji – skomentował.
– Codziennie wychodząc na trening ciężko pracuje, aby pokazać, że jestem gotowy na grę od początku. W poprzednich spotkaniach wchodziłem z ławki rezerwowych, lecz dążę do tego, aby rozpoczynać mecze od pierwszych minut – dodał.
Podopieczni trenera Łukasza Surmy stracili w trzech meczach trzy bramki. Wszystkie z nich rywale zdobyli w pierwszej połowie. – Musimy sumiennie pracować, aby pierwsze połowy były takie same jak te drugie, albo nawet jeszcze lepsze. Nie możemy tracić koncentracji – wyjawił strzelec drugiej bramki dla Garbarni.
Trzeba przyznać, że „Brązowi” mieli sporo szczęścia, bowiem futbolówka po uderzeniach rzeszowian dwukrotnie odbijała się od poprzeczki. Skutecznymi interwencjami w bramce popisywał się także Aleksander Kozioł. – Szczęście sprzyja lepszym i to można z pewnością powiedzieć. W każdym meczu musimy walczyć i udowadniać, że punktów nie zdobywamy przez przypadek, a że są one efektem ciężkiej pracy, jaką wykonujemy codziennie na treningach – zakończył pomocnik.
Fot. Paweł Zapiór