Pierwsza drużyna
Lob na wagę trzech punktów
Jedna z wielu małopolskich rozmów na poziomie I ligi przebiegła po myśli strony, która z pozycji gościa zasiadła do stołu. Konkretnej dyskusji było mało, bardziej toczyła się szeptem niż pełnym głosem. A i argumentów nie było za wiele. W atmosferze spokoju Puszcza ostatecznie pokonała Garbarnię 1:0. Przypomniało to sytuacje sprzed kilku lat jeszcze w lidze drugiej. Tam również Niepołomice miały więcej do powiedzenia niż Kraków.
Tamte mecze były jednak nacechowane emocjami, od których niekiedy wręcz kipiało. Tak było na Suchych Stawach (3:5), czy w Bronowicach (1:3). W tym drugim meczu Garbarnia wprawdzie uległa, ale zanim to nastąpiło musiała niemal przez całe spotkanie grać w liczebnym osłabieniu, a mimo to zmusiła rywali do okupienia sukcesu ceną strachu. Analogii pomiędzy tamtymi zdarzeniami a dzisiejszym meczem nie ma żadnych. No, może prawie nie ma żadnych. Bo przecież od strony Puszczy wynik raz jeszcze się zgadza, a to w końcu najważniejsze.
Gabarni znów zabrakło dzisiaj armat, co zresztą stanowi jeden z wielu mankamentów, mając za punkt odniesienia pierwszoligowe standardy. Przy małych widokach na zaksięgowanie zysków po stronie „‚ma”, końcowy bilans był uwarunkowany stanem pasywów. Do 66. minuty nie widniała tam żadna strata. Kiedy jednak Drzazga przelobował Cabaja, najbardziej prawdopodobnym epilogiem stawała się kolejna porażka. Jej ostatecznie nie udało się uniknąć, bo – jako się rzekło – zbytnio nie było czym Puszczy straszyć…
Długopis nie napracował się za dużo. Był używany rzadko, a o dopominaniu się o zmianę wkładu to już w ogóle nie było mowy. Strzał Gawle z 10. minuty normalnie przeszedłby bez echa, bo Mleczko bezproblemowo wyłapał słabo kopniętą piłkę. Okazało się po trzech kwadransach, że ów punkt widzenia należy zrewidować, skoro był to jedyny celny strzał „Garbarzy” w pierwszej połowie.
Po przeciwnej stronie było na czym zawiesić oko, gdy Uwakwe (tak doskonale radzący sobie przed kilku laty w Garbarni…) pięknie uderzył zza pola karnego, zaś parada Cabaja też była przedniej klasy. Niebawem bramkarz Garbarni mógł odetchnąć z głęboką ulgą. Z lewej strony boiska Stawarczyk ostro wstrzelił piłkę, która po odbiciu się od pozostawionego bez opieki Stępnia nieznacznie minęła cel. To samo w okolicach „16” Puszczy odnosiło się do Wójcika, który powinien trafić w światło bramki. Z kolei Drzazga próbując trafić w bramkę zrobił aut boczny. W 43. minucie został anulowany gol dla gości, faul na Wrześniewskim był ewidentny.
Próby podejmowane po zmianie stron były czasem nawet obiecujące, ale nic więcej. Niezła była kombinacja Kostrubała – Gawle. Wyraźnie groźniejsze zagranie Mikołajczyka, kiedy bodaj Orłowski nie sięgnął piłki. Węsierski nie opanwał futbolówki zagrywanej przez Nieśmiałowskiego. Bardzo bliski powodzenia był Żytek, uderzył nad poprzeczką. Wreszcie Puszcza wzięła co swoje. Podawał Tomalski, a Drzazga wygrał konfrontację oko w oko z daleko wybiegającym z bramki Cabajem.
Mleczki nie mógł zaskoczyć zbyt słaby strzał Kostrubały. Chytrze podawał z wolnego na przedpole Serafin, nikt z tego nie skorzystał. Właśnie Serafin spróbował uderzać z dystansu, niecelnie. Podobała się kombinacja, po której Ogar wycofał piłkę w głąb „16”, ale Puszcza wyszła z tego bez szwanku. Na przeciwną bramkę pognał Ryndak, ofiarna interwencja Wrześniewskiego zażegnała niebezpieczeństwo.
Padł wynik zgodny z realnym porównaniem sił. Wygrała drużyna dojrzalsza, lepiej zorganizowana, wysoce wstrzemięźliwa w irytującym popełnianiu prostych błędów (co momentami cechowało rywali) i aż do bólu konsekwentna w skutecznej, choć cokolwiek nudnawej metodzie.
Czy jednak musiało to wystarczyć do zwycięstwa? To całkiem inna sprawa.
JERZY CIERPIATKA
fot. Paweł Zapiór
Garbarnia Kraków – Puszcza Niepołomice 0:1 (0:0)
Bramka: 66′ Drzazga
Garbarnia Kraków: Cabaj – Pietras, Czekaj, Wrześniewski, Nieśmiałowski – Wójcik (73. Wróbel), Kostrubała, Masiuda (79. Ogar), Gawle – Węsierski (64. Serafin), Nowak.
Puszcza Niepołomice: Mleczko – Furtak, Stawarczyk, Stępień, Mikołajczyk – Stefanik, Uwakwe (83. Kotwica) – Tomalski, Drzazga, Żytek (75. Ryndak) – Orłowski (59. Szczepaniak).
Sędzia główny: Mariusz Korpalski
Żółte kartki: Masiuda, Pietras, Węsierski – Drzazga, Szczepaniak.