Pierwsza drużyna

Trenerski dwugłos: Garbarnia – Orlęta Radzyń Podlaski

,

W meczu 16. kolejki 3. Ligi grupy 4 Garbarnia Kraków pokonała Orlęta Radzyń Podlaski 1:0. Przeczytajcie, jak niedzielny pojedynek skomentowali szkoleniowcy obu drużyn.

Marcin Pluta (Garbarnia Kraków)

– Ten mecz był dla nas trochę testem dojrzałości piłkarskiej i profesjonalizmu, ponieważ w środę rywalizowaliśmy ze Stalą Mielec, natomiast kilka dni później przyszło nam zmierzyć się z zespołem, który jest od nas niżej w ligowej tabeli. Uważam, że ten test zdaliśmy. Widać było lekką niepewność na początku meczu, lecz myślę, że była ona związana z naszymi ostatnimi wynikami w lidze, gdzie nie wygrywaliśmy, a tak naprawdę przytrafiały nam się dość kuriozalne błędy. Później w pierwszej połowie całkowicie zdominowaliśmy Orlęta i w piłkarski sposób kreowaliśmy sytuacje do zdobycia bramki. W niektórych uważam, że trochę brakło odwagi sędziemu jeżeli chodzi o lepsze decyzje czy to o podyktowanie rzutu karnego, czy wytrzymanie z jedną sytuacją, gdzie Kacper Durda wychodził sam na sam. W drugiej połowie można powiedzieć, że tradycji stało się zadość, bo znów nasz zawodnik otrzymał czerwoną kartkę. Stanęliśmy przed trudnym zadaniem i wyszliśmy z niego zwycięsko. O ile dobrze kojarzę, to jest to nasza ósma lub dziewiąta czerwona kartka w tym sezonie i tylko raz przegraliśmy w takiej sytuacji. To też świadczy o tożsamości zespołu, zjednoczeniu, o takim wspólnym celu w tych trudnych sytuacjach. Bardzo cieszmy się z tego zwycięstwa, bo z pewnością doda nam jeszcze większej energii na końcówkę tej rundy. 

Tomasz Złomańczuk (Orlęta Radzyń Podlaski)

– Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą. Czerwona kartka dla rywala, gra w przewadze praktycznie przez całą drugą połowę. Tworzyliśmy sytuacje, wydawało się, że kwestią czasu jest, to kiedy zdobędziemy bramkę, natomiast chyba zawodnicy zapomnieli o tym, że trzeba też bronić i przeciwnik stworzy sobie sytuacje. Karol Dziedzic oddał strzał życia. Mieliśmy swoje sytuacje, nawet w doliczonym czasie po strzale głową Artura Balickiego. Szkoda, ale taka jest piłka. To, że ktoś gra w osłabieniu to nie znaczy, że musi przegrać mecz. My za bardzo uwierzyliśmy, że mamy mecz pod kontrolą i zabrakło nas w defensywie. Naszą bolączką jest zdobywanie bramek i to też dziś wyszło, bo sytuacje stworzyliśmy, natomiast zabrakło finalizacji. W kolejnym meczu musimy walczyć o trzy punkty.

I drużyna

II drużyna

Drużyny młodzieżowe