Klub
Karta historii: Brązowi przyjaciele. BSK Belgrad
W dzisiejszym artykule z cyklu „Karta historii” chcielibyśmy przedstawić Wam historię Klubu BSK Belgrad, z którym to Garbarnię na początku lat trzydziestych XX wieku łączyły nadzwyczaj przyjazne relacje.
Przez całą swoją historię Garbarnia spotykała się na boiskach sportowych z niezliczoną ilością przeciwników. Z reguły były to tylko kontakty czysto sportowe jednak właśnie z takich wydarzeń rodziły się różnego rodzaju sytuacje wykraczające poza życie boiskowe. Czasami były to kontakty formalne wynikające z rywalizacji o tytuły mistrzowskie, czy chęci uzyskania jak najlepszego wyniku. Czasami zdarzało się tak, że przeciwnicy zostawali oddanymi przyjaciółmi klubu z Ludwinowa, budując sympatię nie tylko na kanwie pojedynków sportowych, ale też i życia organizacyjnego.
Niedawno miałem przyjemność opisywać jugosłowiańską eskapadę Garbarni z początku lat trzydziestych XX wieku. Wynikiem tej wyprawy nie były tylko rewelacyjne wyniki drużyny piłkarskiej, ale też nawiązanie nadzwyczaj przyjaznych relacji z największym klubem ówczesnego Królestwa Jugosławii, czyli BSK Belgrad. Kwintesencją owych kontaktów było nadanie przez włodarzy Brązowych tytułu prezesa honorowego klubu, prezesowi BSK Borivojowi Żivkovicowi, prominentnemu działaczowi sportowemu i bratu Petara, premiera Jugosławii.
Dlatego też powstał w mojej głowie pomysł, aby co jakiś czas przedstawiać kluby, które szczególnie zapisały się w sportowej historii Garbarni. W związku z tym dziś zajmę się niesłusznie zapomnianym BSK Belgrad.
BSK narodziło się 6 lipca roku 1911 po rozpadzie starszego Srpskiego Maca, który był organizacją promującą głównie fechtunek. Pierwszy mecz nowy klub rozegrał 13 października 1911 roku wygrywając 8:1 z FC Sumadiją Kragujevec. Od początku swojej działalności BSK był klubem wielosekcyjnym, chociaż piłka nożna zajmowała w nim szczególnie ważne miejsce. Barwami klubu były kolory granatowy i niebieski, co sami przyznacie jest dość niecodzienną kombinacją. Od roku 1929 BSK rozgrywał mecze na trzydziestotysięcznym stadionie Topčiderskie Brdo. W roku 1935 na obiekcie tym zamontowano sztuczne oświetlenie. Było to najnowocześniejsze na Bałkanach miejsce do rozgrywania zawodów sportowych.
Najlepsze czasy zespołu z Belgradu przypadają na lata trzydzieste, kiedy to pięciokrotnie sięgał po mistrzostwo Jugosławii i czterokrotnie po wicemistrzostwo. W reprezentacji swojego kraju na mundialu w Urugwaju w 1930 roku występowało aż ośmiu zawodników BSK. Jest to sytuacja, która pokazuje jaką potęgą w tamtych latach był ten klub. Dodam, że Jugosławia we wspomnianym turnieju doszła aż do półfinału. Tacy piłkarze jak Blagoje Marianovic, Ivan Bek, Rumun Rudolf Vecer, Dorde Vujadinovic czy Dragoslav Michajlovic to była absolutna europejska czołówka zawodnicza. Z BSK był także związany w tamtym okresie jeden z najlepszych na świecie bramkarz okresu międzywojennego Franjo Glaser. Postać ta ważna jest nie tylko ze względów statystycznych (jedyny piłkarz w historii który wywalczył tytuł mistrza Jugosławii przed wojną i po) ale także ze względu na kontrowersje związane z jego życiem. Otóż w roku 1936 podczas wypoczynku ze swoimi kolegami z BSK wepchną i utopił w rzece Sawie swojego klubowego kolegę Radomira Stokicia. Pomimo tego, że ewidentnie zamordował został skazany tylko za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak nawet z takiej niskiej jak na czyn który popełnił kary (dwa lata więzienia) udało mu się wykpić.
Podczas drugiej wojny światowej wielu członków klubu łącznie z kapitanem (także reprezentacji) Milutinem Ivkovicem zostało zabitych przez Niemców. Wydawało się, że taka ofiara wystarczy aby w komunistycznych warunkach kontynuować działalność klubu. Okazało się jednak, że historia potoczyła się zupełnie inaczej. W roku 1945 władze Jugosławii zlikwidowały BSK i jego największego rywala SK Jugosławię. Skończyła się jedna epoka, a zaczynał okres panowania nowopowstałych Partizana i Crveny Zvezdy.
Dziś do tradycji zlikwidowanego klubu nawiązuje inny zespół belgradzki. Jest nim OFK, aktualnie grający na trzecim serbskim poziomie ligowym.
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”