Klub
Karta historii: Związkowiec czyli Garbarnia
W latach tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej Garbarnia nadal utrzymywała się wśród elity polskich klubów piłkarskich. Jednak osoby nieznające historii sportu ze zdziwieniem mogą przyjąć do wiadomości informacje, że w tabelach i różnego rodzaju wzmiankach prasowych nie pojawia się tradycyjna nazwa klubu. W dzisiejszym tekście postaram się wyjaśnić dlaczego tak się stało i czym było Zrzeszenie Sportowe Związkowiec.
W roku 1949 zaczęło się szaleństwo. Szaleństwo stalinowskiej reformy struktur sportowych. Likwidowano tradycyjny podział klubowy, na rzecz tworzenia wielkich zrzeszeń łączących w sobie po kilka starych organizacji sportowych. Owe zrzeszenia mogły być pod protekcją wojska, czy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa. Albo być zrzeszeniami branżowymi (górnictwo, budowlanka, kolej, przemysł metalowy, przemysł spożywczy itp.). Wszystko to oczywiście odbywało się na wzór sowiecki, podobnie jak w innych komunistycznych krajach. Konsekwencją tych reform był również zakaz używania tradycyjnych nazw klubowych. 24 marca 1949 roku Garbarnia zgłosiła swój akces do Zrzeszenia Sportowego Związkowiec. Przyłączono do tej organizacji jeszcze kilka mniejszych klubów takich jak Dębnicki, Tęcza i Wolania. Powstał w ten sposób KS Związkowiec-Garbarnia i pod taką nazwą drużyna z Ludwinowa startowała w 1950 roku. Wróćmy jednak do rozgrywek piłkarskich.
Sezon 1949 w konsekwencji spadku z ówczesnej Ekstraklasy drużyna musiała spędzić w drugiej lidze. Konkretnie w grupie północnej drugiej ligi. Była to bardzo dziwna sytuacja, bo Kraków, jakby nie patrzeć leży w południowej części naszego kraju… Tak, czy inaczej zespół pod wodzą nowego trenera, a starego garbarza Franciszka Wilczkiewicza prezentował się wybornie. Przez ligę przejechał się jak Ayrton Senna przez tory wyścigowe Formuły 1. Żadnej porażki i trzy remisy. Iście szokujące rozstrzygnięcie. Przepisy mówiły, że każda z dwóch zwycięskich drużyn grupowych drugiej ligi awansuje do Ekstraklasy. Tym samym Brązowi ponownie i to w znakomitym stylu zameldowali się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W zasadzie bez znaczenia były mecze o mistrzostwo drugiego szczebla ze zwycięzcą grupy południowej Górnikiem Radlin. Jednak i tu Garbarze nie odpuszczali. Po dwóch spotkaniach trzeba było rozegrać trzecie rozstrzygające sprawę. W Sosnowcu po dogrywce tryumfowali Ślązacy 4:3. Niezależnie od wyniku tego trójmeczu, trzeba napisać, że cel sezonowy został osiągnięty w piękny sposób. A o formie drużyny w tamtym okresie najlepiej świadczyło zdobycie Pucharu Przechodniego im. red. Mariana Tolińskiego, dla najlepszej krakowskiej drużyny. Pokonanie w walce o to trofeum wicemistrza Polski Cracovii i wspaniałe zwycięstwo nad mistrzem Wisłą 3:2, mówią wszystko. Podobnie jak tysiące ludzi gromadzących się wówczas na stadionie przy ulicy Barskiej.
Jeszcze w roku 1950 zostało rozwiązane zrzeszenie Związkowiec. Nie oznaczało to powrotu do normalnego życia klubowego. Wręcz przeciwnie, spowodowało utworzenie molocha sportowego jakiego nigdy wcześniej, ani nigdy później w Podgórzu nie widziano. Garbarnia przydzielona została do zrzeszenia Włókniarz i razem z Koroną utworzyły potężne Związkowe Koło Sportowe „Włókniarz”. Wystarczy napisać, że w 16 sekcjach sportowy działało 960 osób… Mezalians ten nie tylko z uwagi na Wielkość, ale także na ilość infrastruktury klubowej oraz związanej z tym administracji był niebywale trudny do zarządzania. Dochodzące do tego ambicje działaczy Korony i Garbarni powodowały że, jak się okazało, nie było możliwości utrzymania w całości tego tworu. Rozwód był nieunikniony. Stał się faktem 12 grudnia 1956 roku.
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”