Klub
Karta historii: O tym jak komuniści i ksiądz razem stadion otwierali
Była niedziela 14 kwietnia 1946 roku. Na murawę pachnącego świeżością stadionu przy ulicy Barskiej wybiegły drużyny Garbarni i jej odwiecznej rywalki Warty Poznań. Mecz, który miał się odbyć nie był jednak kolejnym pojedynkiem ligowym w którym starzy przeciwnicy mieli sobie wyrywać ostatkami sił punkty w walce o mistrzostwo tak jak to bywało w przeszłości. Miał on honorować zupełnie inne wydarzenie. To ono właśnie, a nie to spotkanie jest tematem tego tekstu.
19 stycznia 1945 roku wojska sowieckie zajęły krakowski Rynek Główny. Kończyła się okupacja niemiecka, a zaczynały najciemniejsze czasy komunistycznego władztwa nad Polską. Mimo, że nowy reżim wszelkimi dostępnymi sposobami krwawo wykuwał swoje rządy to nie wszyscy jeszcze zdawali sobie sprawę z tego co nadchodziło. Piszę przecież o kwietniu 1946 roku. Referendum 3xTak miało miejsce dopiero 30 czerwca tego roku…
To były niezwykle trudne czasy. Jednak społeczeństwo rzuciło się do odbudowywania zniszczonego kraju z podziwu godną mocą. Tak też się stało ze stadionem Garbarni. Zapewne byłoby to niemożliwe, gdyby nie pracownicy istniejącej podczas okupacji niemieckiej, fabryki skór chromowych Emko i dzięki poparciu Zjednoczenia Przemysłu Skórzanego, fabryk Fortuna, Columbus i Parlberger. Kiedy więc w miejscu przedwojennej fabryki garbarskiej, później obozu dla sowieckich jeńców wojennych w Ludwinowie powstały Polskie Zakłady Garbarskie wydawało się oczywistym, że ich pracownicy znacząco wpłyną na tempo prac przy odbudowie stadionu. I nie chodzi tylko o fizyczny ich aspekt. Wszyscy zaangażowani zaofiarowali się pracować w swoich zakładach również w niedzielę, po to żeby przekazać zarobione w ten sposób pieniądze na cel odbudowy Parku Sportowego Garbarni. To byli kibice, którzy dla swojego klubu zrobiliby wszystko. Naprawdę wszystko. I nie chodzi tu bynajmniej o ordynarne walenie po mordzie swoich adwersarzy, co współcześnie jest symbolem wierności barwom. Całe szczęście sympatycy Brązowych do dziś wierni są tej chlubnej, romantycznej tradycji z przeszłości, a nie obecnym standardom…
Właśnie dzięki takiej niesamowitej postawie społeczności zgromadzonej wokół ludwinowskiego klubu było możliwe, aby 14 kwietnia 1946 roku o godzinie 11 mogła odbyć się uroczystość otwarcia stadionu, który ponownie stał się piłkarską wizytówką Krakowa.
Jak przebiegła? Znamy te wydarzenia z relacji ówczesnej prasy. Są one świadectwem tamtego tuż powojennego okresu, kiedy władza komunistyczna nie była jeszcze do końca pewna swojego tryumfu.
Zaczęło się, a jakżeby inaczej, od mszy w kościele parafialnym świętego Józefa. Następnie pochód złożony z pracowników Polskich Zakładów Garbarskich, członków wszystkich sekcji Garbarni, harcerzy, dzieci z ludwinowskich szkół i kibiców udał się na nowo odbudowany stadion. Jak to bywa przy tego rodzaju wydarzeniach, wszyscy zgromadzeni wysłuchali kwiecistych przemówień najpierw księdza Zemana (tuż po poświęceniu obiektu), przedstawicieli wojewody, prezydenta miasta, wojskowego dowództwa okręgu, partii politycznych, klubów sportowych, w końcu, nie wiedzieć, dlaczego, ale obecnego podczas uroczystości przedstawiciela konsula Czechosłowacji.
Z tego potoku przemówień warto zaznaczyć, że wszyscy łącznie z prezesem Warty Poznań redaktorem Statterem, przedstawicielami Polskiej Partii Socjalistycznej (w 1948 współtworzyła PZPR, ale jej niepodległościowa odnoga do upadku komunizmu działała na emigracji) i Wojewódzkiego Komitetu Sportowego gratulowali odbudowy jednego z najpiękniejszych stadionów w Polsce. Aktu symbolicznego przecięcia wstęgi dokonał prezes Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej Stanisław Filipkiewicz w towarzystwie legendarnego Henryka Reymana. Redaktor Statter wspomniał również w swoim wystąpieniu o Janie Karolu Lesiaku, reprezentacyjnym zawodniku Garbarni zmarłym w wyniku nieszczęśliwego wypadku autobusu wiozącego kadrę Polski 31 marca 1946 roku.
Przed meczem, o którym wspomniałem na początku artykułu, rozegrano spotkanie pracowników zakładów garbarskich i Fortuny. Prasa określiła je mianem humorystycznego… Tego dnia Brązowi pokonali Wartę Poznań 2:0. Taki był początek starego, ale jednak nowego stadionu Garbarni przy ulicy Barskiej, który po 27 latach został wysadzony w powietrze w wyniku decyzji tej samej władzy, która z wielkim szumem ten obiekt otwierała…
Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”