Klub

Karta historii: 1931. Rok który zmienił wszystko

,

Historia Garbarni Kraków fascynuje rzeszę kibiców oraz sympatyków sportu. Jesteśmy z niej dumni i uważamy, że należy o nią dbać i rozpowszechniać. W związku z tym rozpoczynamy nowy cykl historycznych artykułów, które bedą ukazywać się na naszej stronie raz w tygodniu – w każdą środę. Naszym historycznym przewodnikiem będzie Norbert Tkacz z „Niezwykłych Opowieści Sportowych” – autor książki na 100-lecie Garbarni. Dziś zabierze nas w podróż do roku 1931, w którym to nasz Klub odniósł największy sukces w swej ponad 100-letniej historii. 

W roku 1931 na ławce szkoleniowej Garbarni trenera Franza Sedlaczka, zastąpił młody i rzutki wiedeńczyk Karl Jiszda. Do zespołu oprócz nowego trenera dołączyli: Ślązak z Pogoni Katowice, reprezentant Polski Otto Riesner. Również z Pogoni ale tej ze Lwowa przyszedł bramkostrzelny napastnik Włodzimierz Maurer. Z Łodzi, a konkretnie z ŁTSG pozyskano bramkarza Bolesława Falkowskiego.

Teraz wiemy, że w tym momencie w Ludwinowie ukształtowała się ekipa niemal doskonała. Ekipa, której miało się udać to co nie udało się w pechowym roku 1929, kiedy w wyniku wniesionych protestów tabela ligowa stanęła na głowie jak cyrkowy akrobata i zrzuciła Garbarzy z tronu mistrzowskiego na drugie miejsce.

Jednak prawda na temat gry Garbarni w tym mistrzowskim sezonie jest jednak taka, że przez dużą część sezonu w zasadzie nic nie wskazywało na to, że Brązowi idą po tytuł najlepszej polskiej drużyny futbolowej. Co prawda na inaugurację zmagań wygrali z Warszawianką 4:1, ale później już tak wesoło nie było. Kilka meczów bez zwycięstwa, pech w postaci kontuzji Wilczkiewicza, a później Konkiewicza spowodowało, że na początku czerwca Garbarnia zajmowała odległe ósme miejsce w ligowej tabeli. Pierwszą rundę rozgrywek Brązowi skończyli odrobinę wyżej, bo na piątej lokacie, ale tak odległa pozycja, to jak się okazało była tylko zasłona dymna. Tym bardziej skuteczna, że lider tabeli Pogoń Lwów miała tylko trzy punkty więcej. Wraz z rozpoczęciem drugiej części sezonu, Garbarnia odpaliła turbodoładowanie. Zresztą nie pierwszy raz, bowiem jeśli przeanalizujemy kilka poprzednich lat staje się jasnym, że tajną bronią drużyny z Ludwinowa było przygotowanie się i wyśmienita gra w finałowej fazie sezonu. I to bez względu na to kto aktualnie drużynę trenował i na jakim szczeblu drużyna rywalizowała.

Kolejno Garbarze serwowali gorzkie rozczarowania w postaci nadzwyczaj skutecznej gry, Ruchowi, liderce Pogoni, Czarnym Lwów, a wreszcie Legii w Warszawie. Usadowiło to Brązowych na szczycie tabeli. Zawodnicy z Ludwinowa przetoczyli się przez stawkę ligową bezlitośnie aplikując każdemu z przeciwników po trzy, cztery bramki, a samemu tracą ich minimalną ilość. Po spotkaniu z Legią (wygrana 3:0) dziennikarze Przeglądu Sportowego tak opisywali nowego lidera tabeli ligowej: „Garbarnia przedstawia sobą dziś drużynę wyrównaną bez słabych niemal punktów, bojową i twardą, o dużem zrozumieniu gry pozycyjnej. Cała jedenastka ustawia się znakomicie na placu, każdy gracz jest na swem miejscu i dzięki temu też trudno jest przeciwnikowi o największych nawet kwalifikacjach zmusić ją do kapitulacji”. Nic nie mogło powstrzymać tak prezentującej się drużyny. Czy była to przykra kontuzja w postaci złamania kości udowej Stanisławowi Augustynowi w meczu z Lechią Lwów, czy chwilowy dołek formy, który przydarzył się w dwóch meczach po kolei (remis z Wartą Poznań 2-2 i przegrana z ŁKS-em w Łodzi 0-1). Garbarnia natychmiast wróciła na właściwy tor i zaliczyła kolejne zwycięstwa. Cracovię pokonała 4:2 a hat-trickiem popisał się w tym meczu Karol Pazurek. Polonię w Warszawie 3:2, Warszawiankę także w Warszawie 3:1 i lwowską Lechię 4:0. W momencie, w którym konkurentka Brązowych, stąpająca tuż za plecami Wisła Kraków zremisowała z Warszawianką, widomo już było, że tylko cud mógłby odebrać mistrzostwo Polski drużynie z Ludwinowa. Zapewne pomni zdarzeń z roku 1929 kibice mogli brać pod uwagę wystąpienie jakiegoś posezonowego cudu, jednak jak się okazało tym razem ten nie wystąpił, a cały kraj mógł gratulować Garbarni piłkarskiego mistrzostwa Polski.

Statystycznie sprawę ujmując Brązowi zdobyli 30 punktów. Za nimi wylądowała Wisła z 29 punktami, Legia z 29 i Pogoń z 28. Nowy mistrz kraju strzelił 51 goli, a stracił 22, co dało najlepszy stosunek bramkowy spośród wszystkich klubów Ligi. Warte podkreślenia jest to, że tak wspaniały rezultat Garbarze uzyskali poprzez znakomitą grę formacji defensywnej, ponieważ owa ilość 22 straconych bramek była najniższa w całej stawce ligowej. Innym rekordem tego sezonu był fakt najmniejszej ilości przegranych meczów, tutaj akurat był to wyczyn, który Garbarnia osiągnęła wspólnie z Pogonią Lwów, gdyż obydwie drużyny schodziły z boisk pokonane tylko po pięć razy. Najlepszym strzelcem drużyny był Włodzimierz Maurer, który trafiał 17 razy. Jeśli już jesteśmy przy cyferkach, nie sposób nie wspomnieć, że Marian Nagraba i Tadeusz Konkiewicz w mistrzowskim sezonie obchodzili jubileusz dwustu gier dla Garbarni, a Edward Bill, Stanisław Augustyn i Józef Smoczek stu.

Klub z Ludwinowa pisał historię nie tylko swoją, ale też całej futbolowej Polski.

Norbert Tkacz „Niezwykłe Opowieści Sportowe”

I drużyna

II drużyna

Drużyny młodzieżowe