Pierwsza drużyna

Kiedy zaznamy spokoju?

,

Dziś raz jeszcze potwierdziło się, że na liście rywali dla Garbarni przeklętych prym wiedzie akurat Bytovia. Właśnie wyjechała z Krakowa, chowając do kieszeni trzy bardzo cenne, może nawet bezcenne, punkty. Spokoju dla „Brązowych” więc nadal nie ma. Trzeba absolutnie zebrać wszystkie siły w Stargardzie, aby zapewnienia tegoż spokoju nie zostawić na ostatnią chwilę. Bo jeśli tak, to wszystko zdarzyć się może.

Mecz rozpoczął się fatalnie dla „Garbarzy”, od szybko straconego gola. Czy dało się tej wpadki uniknąć? Absolutnie tak. Trzeba było zdusić niebezpieczeństwo w zarodku, albo nie okazać biernej postawy wobec szarży młodziutkiego Ameyawa. Swoją drogą grał on pierwszorzędnie w wielu innych momentach meczu, którego pierwsza odsłona zakończyła się dla Garbarni podwójnym deficytem. 

I znów trzeba mówić o tanim błędzie, który kosztował bardzo drogo. Kosztował słoną cenę pozwolenia Bytovii odskoczyć na jeszcze dalszy dystans. Lech, w zeszłym sezonie grający akurat w Garbarni, pewnie posłał piłkę do siatki. Zdaje się sprawiło mu to wyjątkową radość.

Sztuka odrobienia strat nie powiodła się gospodarzom w kilku sytuacjach pod przeciwną bramką. Albo miała miejsce niewłaściwa decyzja (wybór przez Feliksa podania zamiast strzału), bądź desperacka interwencja defensora gości (po przelobowaniu bramkarza przez Marszalika), względnie znów przyjęcie złej opcji (po zagraniu Szewczyka strzał Marszalika na siłę, choć to precyzja powinna wziąć górę), albo jeszcze pomyłka wprawdzie nieduża, ale jednak (minimalnie niecelny strzał Serafina z wolnego).

Po zmianie toczyła się już inna rozmowa, chociaż Bytovia była bliska otrzymania szansy zlokalizowanej na 11. metrze. Arbiter bowiem wskazał na „wapno”, lecz jednak zmienił tę decyzję. Garbarnia przejęła inicjatywę. Wreszcie pod obecność Kuczaka na boisku zaczęła grać zdecydowanie lepiej niż do pauzy. Właśnie Kuczak szybko dał ładnym strzałem zatrudnienie Gostomskiemu, po kornerze w kolosalnym zamieszaniu Włodyka omal wepchnął piłkę do siatki.

Kuczak niebawem rzucił bardzo sprytne i zarazem przemyślane podanie do Szewczyka, ten z bliska skutecznie uderzył głową. Było jeszcze sporo czasu do zmiany niekorzystnego stanu meczu. Kiedy było najbliżej? Bez wątpienia w 77. minucie, gdy Wyjadłowski rozsądnie wycofał futbolówkę do Kołbonia, ten zgodnie z zasadami sztuki oczyścił sobie przedpole, ale widownia nie doczekała się splasowania piłki w siatce.

Niejako przy smutnej okazji, bo mówimy o meczu przegranym, raz jeszcze potwierdziło się, że Kowalski, dziś przymusowo nieobecny z powodu kontuzji, jest dla Garbarni bezcenny…

Nie da się ukryć, że bez doliczonych minut czekają nas trzy godziny niesamowitych emocji na koniec tego piekielnego sezonu. Trzeba stanąć na głowie, aby piekielny okazał się dla innych.

 

(JC)

 

Garbarnia Kraków – Bytovia Bytów 1:2 (1:1)
Bramki: 55′ Szewczyk – 6′ Ameyaw , 40′ Lech
Żółte kartki: Kołbon, Radwanek – Lech, Rutkowski.

Garbarnia: Kozioł – Włodyka, Kujawa (46′ Kuczak), Masiuda, Mruk, Marszalik (89′ Klimek) – Szewczyk, Nakrosius, Serafin (69′ Wyjadłowski), Kołbon – Feliks (69′ Radwanek).

Bytovia: Gostomski – Deleu, Bąk, Memic (87′ Piekarski), Liberacki (76′ Rutkowski) – Błaszkowski (73′ Wolski), Zawistowski, Lech, Ameyaw – Giel, Feruga.

Sędzia: Karol Iwanowicz (Lublin).
Widzów: 200.

fot. Kacper Ząber

I drużyna

II drużyna

Drużyny młodzieżowe