Pierwsza drużyna
PODBESKIDZIE Bielsko-Biała – GARBARNIA 0:0
Fortuna I Liga
Kompromis w Bielsku
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Garbarnia 0:0
Piotr Lasyk (Bytom) oraz Marcin Kasprzyk (Bytom) i Daniel Szpila (Opole).
Arbiter techniczny: Marcin Kochanek (Opole).
Jakub Bąk, Paweł Moskwik, Guga Palavandishvili – Karol Kostrubała, Tomasz Ogar, Szymon Kiebzak.
PODBESKIDZIE: Rafał Leszczyński – Bartosz Jaroch, Aleksander Komor, Dominik Jończy, Paweł Moskwik – Jakub Bąk (65 Przemysław Płacheta), Guga Palavandishvili , Adrian Rakowski, Łukasz Sierpina – Przemysław Mystkowski (56 Kacper Kostorz) – Valerijs Sabala (73 Grzegorz Goncerz).
GARBARNIA: Marcin Cabaj – Norbert Piszczek, Michał Czekaj, Arkadiusz Garzeł, Łukasz Pietras – Grzegorz Gawle, Przemysław Lech, Karol Kostrubała (67 Wojciech Wojcieszyński), Szymon Kiebzak (77 Serhii Krykun) – Patryk Serafin (84 Marcin Siedlarz), Tomasz Ogar .
11.08.2018 (JC)
Po zaledwie czterech kolejkach sezonu wyciągnięcie każdego wniosku musi być pochopne. Zatem wyłącznie w kategoriach faktów trzeba stwierdzić, że na razie czują się „Garbarze” bez porównania lepiej podczas toczenia wyjazdowych sesji, niż kiedy przychodzi im pełnić obowiązki gospodarza. Przy nadzwyczaj skromnym koncie zysków dziś wrócili bogatsi o punkt z wyprawy do Bielska-Białej. Od razu trzeba zaznaczyć, że jeszcze niedawno Podbeskidzie i Garbarnia poruszały się w biegunowo różnych sferach futbolowego życia.
Tabelaryczne podobieństwo między oboma klubami jest teraz takie, iż niezależnie od przebywania na tym samym poziomie rozgrywek najwyraźniej nie potrafią wykorzystać atutu własnego terenu. (W przypadku gry „Brązowych” w 1. lidze to zresztą termin mocno niejednoznaczny). Podbeskidzie ma u siebie mocno „pod górkę”, to samo odnosi się do naszej drużyny.
Tylko gospodarze dzisiejszego spotkania mogli zmienić ten stan rzeczy. I zapowiadali to w trakcie snucia przedmeczowych prognoz. Jak zweryfikowało te plany boisko? Punktowym kompromisem, który nie krzywdzi żadnej ze stron. Wcale to jednak nie oznacza, że bezbramkowy remis musiał być wyrokiem bez prawa apelacji.
Podbeskidzie miało do pauzy najdogodniejszą sytuację, gdy z bliskiej odległości „główkował” Valerijs Sabala, ale nie trafił w światło bramki. Niewątpliwie należała do gospodarzy końcówka spotkania, w której desperacko próbowali osiągnąć cel. Podjęli te próby bez korzystania z wyrafinowanych środków, zza linii autowej i z boiska uskuteczniając seryjne „wrzutki” na przedpole Marcina Cabaja. Kacper Kostorz nawet posłał piłkę do siatki, lecz został odgwizdany ofsajd. Z kolei Aleksander Komor zmarnował „setkę” po oddaniu niecelnego strzału głową.
To jednak zaledwie część obrazu, który składał się także z zupełnie innych scen. Zaraz po rozpoczęciu spotkania Szymon Kiebzak nie zdołał zmusić do kapitulacji Rafała Leszczyńskiego. Tuż przed zarządzeniem przerwy identycznym epilogiem zakończyła się konfrontacja Patryka Serafina z bramkarzem Podbeskidzia. Wkrótce po wznowieniu gry ponownie stanął przed szansą Kiebzak, Leszczyński był jednak w wysokiej formie. Natomiast nie musiał interweniować, kiedy tuż zza „16” egzekwował rzut wolny Wojciech Wojcieszyński i piłka minęła bramkę.
Przewaga optyczna w pierwszej połowie należała do Podbeskidzia, przez dwa kwadranse po zmianie stron swoje warunki potrafiła narzucić Garbarnia, która – niezależnie od wzdychań za szansami, co to przepadły – szanuje punkt przywieziony z Bielska. Zadaniem najpilniejszym, wręcz nie cierpiącym zwłoki, jest teraz pozbycie się klątwy nałożonej ostatnio na okolice Błoń. Hasło „wszystkie siły na ŁKS” będzie rozlegać się do najbliższej soboty. Synoptycy przewidują, że zza chmur wyjdzie tego dnia słońce…