Pierwsza drużyna

Fortuna 1 Liga: Warta Poznań – Garbarnia 1-1 (0-1).

,

Fortuna 1 Liga
Różne aspekty tej samej sprawy

WARTA Poznań – GARBARNIA 1:1 (0:1)
0-1 Jakub Wróbel 35
1-1 Bartosz Kieliba 77 (głową).

 Łukasz Bednarek (Koszalin) oraz Marcin Lisowski (Warszawa) i Wiktor Wątroba (Koszalin).
Arbiter techniczny: Mateusz Jenda (Warszawa).

 Mateusz Węsierski, Marek Masiuda (obaj Garbarnia).

WARTA: Adrian Lis – Mateusz Wypych, Bartosz Kieliba , Tomasz Dejewski, Jakub Kiełb – Michał Grobelny, Adrian Cierpka – Krzysztof Biegański (57 Krystian Sanocki), Niklas Zulciak (62 Artur Marciniak), Wojciech Fadecki – Paweł Piceluk (72 Robert Janicki).

GARBARNIA: Marcin Cabaj – Łukasz Pietras, Krzysztof Kalemba (85 Arkadiusz Garzeł), Michał Czekaj, Paweł Pyciak – Jakub Wróbel  (82 Filip Wójcik), Przemysław Lech, Karol Kostrubała (73 Marek Masiuda ), Szymon Kiebzak – Tomasz Ogar, Mateusz Węsierski .

27.07.2018 (JC)
 Coś się ruszyło, choć z tygodniowym opóźnieniem… „Garbarze” doczekali się dzisiaj pierwszego gola i pierwszego punktu w rozgrywkach pod dumnym szyldem Fortuna 1 liga. Trzeba było po tę zdobycz jechać daleko, aż do Grodziska Wielkopolskiego, gdzie na chwilę przycupnęła poznańska Warta.

Newsem niewątpliwie krzepiącym jest to, że w przeciwieństwie do dwóch poprzednich sesji wyjazdowych z „Zielonymi” (bliźniacze porażki 0:1) „Brązowi” tym razem nie przegrali. Szkoda natomiast, iż nie udało się wrócić z tarczą, choć były na to całkiem konkretne widoki. I do tego zdania jak najbardziej dodać trzeba słowo „niewątpliwie”…

Sytuacyjne podobieństwa Warty i Garbarni, poza historycznymi uwarunkowaniami, polegają na jednakowym kłopocie. Również poznanianie nie mogą grać na własnym stadionie, bo licencyjne wymogi są nieubłagane. Dzisiejszy mecz niejako z konieczności przypomniał o takim klubie jak Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, przemianowanym kiedyś, choć na szczęście nie na wieki, na Groclin. Z lat świetności pozostała w Grodzisku znakomita baza. Natomiast nie da się skrócić odległości od Poznania. Stąd trybuny świeciły pustkami, bo inaczej być nie mogło.

Taki a nie inny przebieg premierowego meczu ze Stalą Mielec skłonił Mirosława Hajdę do nowych rozwiązań w zakresie personalnych kwestii. W podstawowym składzie pojawili się więc Paweł Pyciak, Łukasz Pietras, Przemysław Lech, Karol Kostrubała, Szymon Kiebzak i Mateusz Węsierski. Żaden z nich nie rozpoczął meczu ze Stalą, o ile w ogóle pojawił się na murawie. Zmiany odniosły skutek w tym znaczeniu, że bez porównania lepsza była sama gra. To samo odnosi się do wyniku. Nie zawadzi jednak zauważyć, że Stal i Warta to zdaje się całkiem różne rozmiary kapelusza.

Poczynania obu drużyn nacechowane były od pierwszego gwizdka dużą ostrożnością. Nikt nie chciał podjąć zbytecznego ryzyka, co z jednej strony było podejściem bezpiecznym, ale w kilku sytuacjach niepotrzebnie spowolniło akcje rozpoczynane z właściwym temperamentem. Pierwszy celny strzał oddał na bramkę Marcina Cabaja w 18. minucie Wojciech Fadecki. „Garbarze” mieli powody do kwestionowania zasadności decyzji arbitra, który energiczną szarżę Tomasza Ogara w obrębie „16” potraktował jako faul, choć nic takiego akurat nie miało miejsca.

W 35. minucie lepiej prezentująca się Garbarnia objęła prowadzenie. Spod kornerowej chorągiewki dośrodkował Szymon Kiebzak, zgrał piłkę głową Węsierski, akcję przedłużył Michał Czekaj, a niefortunny wślizg Krzysztofa Biegańskiego postawił Jakuba Wróbla w komfortowym położeniu. Reakcja na błąd przeciwnika była błyskawiczna, szansa została wykorzystana optymalnie. Po 44 latach przerwy golowy licznik „Garbarzy” w 1. lidze wznowił pracę. Oby przez cały sezon był zatrudniony na pełny etat.

Warta jeszcze do pauzy chciała odrobić stratę. W jednej sytuacji przyszła w sukurs Cabajowi desperacka interwencja Łukasza Pietrasa. A już w przedłużonym czasie gry bezbłędnie spisujący się w całym meczu Cabaj pokazał klasę, gdy intuicyjnie obronił strzał Pawła Piceluka z najbliższej odległości.

Obiecująca zaliczka do przerwy mogła zaraz po zmianie stron zamienić się w pokaźny kapitał. Kapitalny strzał z lewej nogi oddał aktywny Wróbel, Adrian Lis odprowadził wzrokiem piłkę, ale ta po odbiciu się od wewnętrznej strony poprzeczki pozostała na placu gry.

Był to całkiem konkretny sygnał, że Garbarni warto było odskoczyć na większy dystans. I tak mogło, a nawet powinno się stać. Po centrze Kiebzaka blisko celu „główkował” Ogar. Zaś po pierwszorzędnym, crossowym zagraniu Lecha bardzo widoczny na lewej flance Kiebzak podjął złą decyzję. Zamiast strzału z dogodnej pozycji doczekaliśmy się podania, które nie dotarło do partnera, bodaj Węsierskiego. Jeśli już asysta, to nie „w ciemno”, a „na pewniaka”…

Warta jakoś przetrwała najgorsze i przy utrzymującym się stanie 0:1 wciąż miała podstawy, aby nie tracić nadziei. Groźnie na lewym skrzydle szarżował Jakub Kiełb. Cabaj sparował strzał Krystiana Sanockiego zza pola karnego. W 77. minucie dotychczasowy stan rzeczy zmienił się zasadniczo. Z wolnego znakomitą centrę oddał Kiełb, zaś sfinalizowanie akcji głową przez Bartosza Kielibę było podręcznikowe. Nie da się jednak ukryć, że całkowitą bierność w tej sytuacji wykazali obaj stoperzy Garbarni. Nie została podjęta choćby próba przeszkodzenia Kielibie, co dziwi, a wręcz irytuje.

Inicjatywa już do końcowego gwizdka należała do Warty. Ostatecznie uratowała punkt w meczu, który powinien być oceniony jako remis ze wskazaniem na Garbarnię. Przed wyjazdem do Grodziska nie byłoby żadnych podstaw, aby obrażać się na wynik 1:1. Przeciwnie, taki epilog zostałby przyjęty z pocałowaniem ręki. Zgoda, punkt wywalczony dzisiaj trzeba uszanować. To jednak wcale nie kłóci się z konstatacją, iż śmiało można było sięgnąć po pełną pulę.

I to akurat kosztem Warty…

 

I drużyna

II drużyna

Drużyny młodzieżowe